Zaiste – są to osoby, które bez oporu wykonają celująco swoje zadanie. Wypędzą z Polski OBCYCH wydawców, ich gazety i czasopisma zagraniczne, głównie wydawców niemieckich. Pani Barbara wniesie do Sejmu swój projekt ustawy tzw. repolonizacyjnej, dzięki któremu wydmuchnięte zostaną z Polski ostatnie tytuły zagraniczne, głównie proweniencji niemieckiej.

Będzie to zatem drugi etap ostatecznego niszczenia wolności medialnej w Polsce – po telewizji publicznej i radio. Nastanie czas gazet polskich, dla prawdziwych Polaków. Tak zwana repolonizacja mediów to próba całkowitego podporządkowania mediów PiS-owi. Szczególnie tych terenowych, dziś wchodzących w skład grupy Polska Press, niegdyś wydawanych przez Neue Passauer Presse. To 20 dzienników wychodzących w 15 województwach i 100 tygodników lokalnych. Razem o łącznym nakładzie ponad 1 milion egzemplarzy – piszą dziennikarze GW, Wojciech Czuchnowski i Agnieszka Kublik. A więc niezły łup jednej partii, która chce rządzić Polską co najmniej przez 3 kadencje. Tylko za tę radość prezesowi muszą zapłacić polscy podatnicy, bowiem przewiduje wykupienie tytułów od zagranicznych wydawców przez polskie instytucje, głównie banki.

*

Jeszcze nie do końca wyszliśmy psychicznie z okresu tzw. transformacji mediów w Polsce po sejmowej likwidacji RSW Prasy Książki Ruch (ustawa z 22 marca 1990 roku) i cynicznym rozdysponowaniu kolosalnego majątku tego wydawcy (licząc w zaokrągleniu ponad bilion złotych w starej walucie). Wzbogacili się na tej operacji różni cwaniacy. Majątki nabyli też ówcześni „gołodupcy” dzięki kombinacjom; jeden z nich dziś należy do grona budowniczych wieży Srebrna.

*

Profesor Bogdan Michalski z Instytutu Dziennikarstwa Wydziału Dziennikarstwa UW, oceniając sytuację w mediach po 1989 roku, stwierdził m.in.: „W roku 1989 nastąpiła zmiana ustroju w Polsce. Zmiany w sferze prawnej nie były aż tak szokujące, jak w innych dziedzinach naszego życia. Kodeks karny i inne akty normatywne, jak prawo autorskie, prawo prasowe, mimo pewnych serwitutów związanych z istniejącym systemem komunistycznym, w sumie daleko od prawodawstwa innych krajów Europy Zachodniej nie odbiegały… Gdzie zatem pojawiły się sytuacje konfliktowe?

Zapomniano, że na prasę składają się trzy elementy: majątek, substancja ludzka i własność intelektualna związana z prawem autorskim. Następna sprawa – kwestie majątkowe: nie uwzględniono, nie uregulowano w sposób zadowalający przekazywanie tego majątku. Majątek zbyt często nie był przyzwoicie zewidencjowany i wyceniony. (…) W każdym systemie prawnym kultury łacińskiej istnieje prawomocność decyzji. Jeżeli jakaś decyzja jest wydana, to ona może być zmieniona w toku instancyjnym, np. apelacji, rewizji, kasacji, odwołania… Sprawą dużo gorzej rozwiązaną był problem substancji ludzkiej…” (Bogdan Michalski: „Dylematy prawne podczas transformacji prasy”, w: TRANSFORMACJA PRASY POLSKIEJ – 1989 – 1992, tom XXII, Materiały Pomocnicze do Najnowszej historii Dziennikarstwa pod redakcją Aliny Słomkowskiej).

*

Ową „substancją ludzką” zajmowałem się i ja oraz dziesięć pań bezrobotnych dziennikarek. Opieką samych dziennikarzy otoczyła społeczna komisja zatrudnienia SD RP, a następnie wspólna: SD RP i SDP. Mieliśmy też silne wsparcie ze środowisk uniwersyteckich.

A zatem w sprawie ostatniej kwestii – nie zabezpieczono tysiącom ludzi żadnej dalszej egzystencji poza jednorazowymi odprawami: jednej ostatniej pensji oraz odpraw za niewykorzystane urlopy. – Wbrew temu, co przyrzekał dziennikarzom ostatni prezes RSW Prasa. Tysiące osób w skali kraju pozostało bez pracy, zarówno dziennikarzy, jak i osób pracujących w redakcjach, nie licząc zecerów, preserów, drukarzy i legionu innych pracowników. (Według: Transformacja prasy polskiej 1989 -1992).

*

Już rozpoczyna się pisowska ofensywa propagandowa przeciw wydawcy niemieckiemu, szczególnie po wystosowaniu listu do dziennikarzy przez Marka Dekana z Axel Springer Media. Do akcji wciągani są ludzie tacy jak redaktor Skowroński, prezes SDP. Najwięcej jednak sonder fuehrerów zgłosiło się ochoczo do walki z „najeźdźcami” telewizji narodowej, dawniej – „publicznej”.

*

Wraz z likwidacją gazet i czasopism nastąpił „wysyp na pusty rynek pracy dziennikarskiej” setek osób. W początkach czerwca 1990 roku w aktach Komisji Zatrudnienia odnotowano – w Warszawie: 422 nazwiska dziennikarzy poszukujących pracy, ale już w połowie września tegoż roku – 523 osoby (w tym 414 dziennikarek SD RP, SDP swoich danych nie podało). W poszczególnych miastach tak tragicznie nie było: w czerwcu w Krakowie odnotowano 30 bezrobotnych dziennikarzy, w Katowicach – 22 osoby, we Wrocławiu – 11, w Poznaniu – 24, w Łodzi i Pabianicach też 24, w Bydgoszczy – 13, w Koszalinie i Słupsku – 20, w Olsztynie – 14, w Zielonej Górze 7 osób.

W 1990 roku zastosowano też pierwszy raz w polskim dziennikarstwie nową formę okresowego zatrudnienia: w Ośrodku TV w Gdańsku wypowiedziano pracę 39 dziennikarzom, a następnie zawarto z nimi tylko roczny kontrakt. Od 1 czerwca 1990 do 15 września 1991 w Warszawie zwolniono 850 dziennikarek i dziennikarzy.

Czy repolonizacja mediów przyniesie równie rekordowe czystki w środowisku dziennikarskim?

Tekst: Henryk Kazimierz Zagańczyk


sdrp wydawnictwo pomorze zachodznie

sdrp wydawnictwo pomorze zachodznie

sdrp wydawnictwo pomorze zachodznie

sdrp wydawnictwo pomorze zachodznie

sdrp wydawnictwo pomorze zachodznie

sdrp wydawnictwo pomorze zachodznie

sdrp wydawnictwo pomorze zachodznie