– Możliwość uprawiania dziennikarstwa, wspaniali ludzie jakich poznałam i liczne podróże jakie przy okazji pracy dziennikarskiej odbyłam to podstawowe czynniki, które zadecydowały o tym, że po praktykach w trójmiejskich gazetach pozostałam na zawsze w Szczecinie – oświadczyła Krystyna Pohl, absolwentka mikrobiologii Uniwersytetu Gdańskiego.
Spotkanie z popularną dziennikarką i autorką poczytnych książek odbyło się w Starej Rzeźni. Zorganizowały je: Stowarzyszenie Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej „Pomorze Zachodnie” i Centrum Kultury Euroregionu "Stara Rzeźnia", poprowadziły pomysłodawczynie i animatorki serii spotkań w Starej Rzeźni pt. „Przychodzimy, odchodzimy” dziennikarki Anna Kolmer i Helena Kwiatkowska.
Duża część spotkania to barwne opowieści o specyfice pracy polskich marynarzy, ich niezwykłych dokonaniach i losach, które to zostały sprawnym piórem przetworzone w tematy setek artykułów prasowych (drukowanych m.in. w „Głosie Wybrzeża”, „Dzienniku Bałtyckim”, „Morzu i Ziemi”, „Bryzie” czy „Głosie Szczecińskim” ). P. Krystyna nie zapomniała wymienić nazwisk ludzi, którzy uczyli ją zawodu i umożliwili debiut. Bardzo ciepło opowiadała o wspaniałych szczecińskich dziennikarzach - marynistach, jej rówieśnikach i starszych kolegach z Głosu Szczecińskiego m.in. Andrzeju Babińskim, Bogdanie Czubasiewiczu, Andrzeju Zarzyckim czy Marku Czasnojicu.
Na usilne pytania zadawane z widowni wyjaśniła jak z dziennikarki przedzieżgnęła się w pisarkę, opowiadała jak zbierała materiały do swoich 14. książek, kto i dlaczego staje się ich bohaterem, o czym i o kim jeszcze nie napisała. Najnowsza ksiązka pt. „Matki i statki” o matkach chrzestnych statków PŻM ma się ukazać na rynku w najbliższych dniach. Zarówno zebrani na spotkaniu jak i p. Krystyna uznali, że powinna powstać książkowa paradokumentalna wersja życia kulturalnego Szczecina w latach 1975 – 1992 (tego oficjalnego i tego nocnego), a szczególnie książka poświęcona tzw. złotym latom Operetki Szczecińskiej, gdy miała swą siedzibę przy ul. Potulickiej.
Spotkanie z pisarką było okazją do postawienia wielu trudnych pytań jakie nurtują mieszkańców naszego miasta. Uczestnicy spotkania wraz z autorką zastanawiali się jakie były przyczyny i konsekwencje upadku Stoczni Szczecińskiej, dyskutowali o rozwiązaniach urbanistycznych miasta, decyzjach władz miejskich dotyczących braku poszanowania morskich symboli miasta np. masztu kpt. Maciejewicza. Podkreślano także kuriozalną sytuację wynikającą z indolencji kolejnych władz miasta i województwa czego przejawem jest brak samodzielnego Muzeum Morskiego w Szczecinie.
Tekst: H.Kwiatkowska
Foto: Jacek Trojanowski