Rozmowa z Anną Kolmer, dziennikarką Polskiego Rada Szczecin, przewodniczącą Stowarzyszenia Dziennikarzy RP Pomorze Zachodnie.

Na początek rozmowy gratuluję znowu sukcesu - w ub. roku otrzymała pani nagrodę za reportaż radiowy oraz nominację do nagrody polsko-niemieckiej, teraz  kolejna nominacja do tej nagrody za reportaż „Róże hrabiny von Arnim”, skądinąd bliskiej mi pisarki.

Dziękuję bardzo w imieniu swoim i mojej koleżanki Małgorzaty Furgi współautorki reportażu. To już druga nasza nominacja w tym konkursie. Do trzech razy sztuka. To dzięki Elizabeth von Arnim poznałyśmy historię Rzędzin i możliwości, jakie daje nieodcinanie się od historii tych ziem. Zachowanie ciągłości historycznej to wyznacznik budowania tożsamości gdziekolwiek to by się działo. Wiele naszych reportaży jest tego dowodem. Ten również. Już sama nominacja jest dla nas dużym wyróżnieniem. Docenieniem pracy dziennikarza reportażysty.

Reportaż radiowy, mimo konkurencji telewizji oraz internetu ma swoich wiernych słuchaczy. Można rzec - ma się wciąż dobrze.

W dobie internetu myślę,że tak. Jest zapisem czasów w których żyjemy, naszego sposobu myślenia, pojmowania rzeczywistości nas otaczającej, zapisem historii XX w., o której mogą nam jeszcze opowiedzieć żyjący jej świadkowie. Pamiętam nasze spotkania z prof.LucynąTurek - Kwiatkowską, archiwistką, historykiem, przez wiele dyrektor Archiwum Państwowego w Szczecinie. Spotykałyśmy się prywatnie, ale zawsze miałyśmy ze sobą magnetofon. I tak powstał reportaż „Pani profesor i okruchy pamięci”. Pani profesor kilka tygodni temu odeszła od nas, ale jej wspomnienia zostały. Były to godziny nagrań. Dokonałyśmy wyboru. Ktoś powie subiektywnego – odpowiem – tak, ale niemanipulowanego. Niedawno  też obchodziliśmy siódmą rocznice katastrofy smoleńskiej. Pamiętam ten dzień jak dziś. Stawiłyśmy się do pracy parę minut po 9.00 rano. Ówczesny prezes PR Szczecin Krzysztof Soska i sekretarz programowy Przemysław Szymańczyk zapytali nas ”czy zrobimy reportaż, dokument, żeby jeszcze dziś w godzinach wieczornych można było go wyemitować na antenie radia”. Tak – powiedziałyśmy z Małgorzatą Furgą. Powstał ponad czterdziestominutowy reportaż – dokument zatytułowany „Katastrofa”. O jego wartości przekonujemy się z roku na rok. Kolejni prezesi i menagerowie radia nie są w stanie pomniejszyć wartości reportażu. Reportaż radiowy był, jest i będzie.

Wkrótce 26. edycja konkursu Dziennikarz Roku, najstarszego – o czym należy przypomnieć – konkursu lokalnych mediów po przemianach, czy coś zmieniło się w zasadach przyznawania nagród?

12 maja w studiu TVP3  Szczecin poznamy laureatów konkursu. Co roku po dość burzliwych dyskusjach z udziałem członków zarządu Stowarzyszeń, a także członków kapituły są dokonywane zmiany w regulaminie. W tym roku przyznajemy nagrody w kategoriach: „Dziennikarz Roku”, „Debiut Roku”, nagroda im. B. Czubasiewicza, nagroda „Dziennikarzy” i nagroda specjalna za całokształt twórczości tzw. Super Kaczka. W regulaminie pojawił się zapis, że Stowarzyszenie Dziennikarzy „Pomorze Zachodnie” ma prawo przyznać wyróżnienie dla dziennikarzy i redakcji w regionie.

I bardzo dobrze, bo one – a mówimy tu o elektronicznych mediach – spełniają ważną rolę, nawet jeśli można mieć zastrzeżenia co do jakości, formy tego przekazu, czy wiedzy niektórych redaktorów, w końcu wyboru dokonuje odbiorca.

To prawda, to one w regionie odgrywają coraz poważniejszą role. Czy media społecznościowe lubimy, czy też nie, niczego już dziś bez nich nie zdziałamy. Dzięki nim porozumiewają się ludzie w krajach, gdzie nie funkcjonują żadne mechanizmy demokratyczne, a w demokracjach funkcjonujących, lecz niedoskonałych, media te sprzyjają często różnym underdogs (stronom przegrywającym), tym słabszym, którzy inaczej by publicznie nie zaistnieli. Rumieńców dzięki nowym mediom może nabierać demokracja lokalna, bo mieszkańcy są w stanie skutecznie się porozumiewać. Nawet jeśli w danej miejscowości nie ma żadnej gazety, to wieści rozchodzą się błyskawicznie. To, co kiedyś było domeną kawiarnianej plotki lub spotkań w salonie, dziś znajdujemy na portalach, Facebooku, Twitterze. Cieszy więc fakt, że coraz więcej redakcji z regionu zgłasza swoich dziennikarzy do konkursu.

Wiele z nich jest daleka od tzw. poprawności politycznej i to jest ich ogromna wartość, mimo że i w tym medialnym elektronicznym zgiełku ktoś, kto je śledzi na bieżąco może się zagubić.

Ta choroba zwana „upolitycznieniem” też je dotknęła, ale w mniejszym stopniu niż tradycyjne media TV, radio, czy prasę. W większości ich menagerowie nie są zainteresowani promowaniem swoich pracowników. Traktują ich zadaniowo i to im wystarczy. Dla nich to zwykli pracownicy mediów. Ale czy to jest dziennikarstwo? Takie konkursy jak nasz traktują jak „archaizm minionej epoki”, chociaż sami nic nowego nie wymyślili.

Stowarzyszenie Dziennikarzy RP Pomorze Zachodnie postanowiło aktywnie uczestniczyć w życiu kulturalnym miasta i regionu, to ambitne cele.

Przekładamy to na konkretne działania, w zarządzie znaleźli się ludzie pełni pasji i pomysłów, którzy chcą je realizować. Współpracujemy m.in. z Książnicą Pomorską, Inkubatorem Kultury, Starą Rzeźnią, Kuratorium Oświaty. Organizujemy spotkania z ciekawymi ludźmi, promujemy innowacyjne przedsięwzięcia. Niedawno w ramach naszych edukacyjnych spotkań pt. „Region w pigułce” firma Pixel Legend pokazywała uczniom szkół średnich elektroniczny przewodnik „pastquide”. Możliwość jego wykorzystania, przenoszenia się w przeszłość za pomocą wirtualnego świata. Nasz portal „Zachodniopomorskieinfo” ma coraz więcej czytelników, a spotkania „Przy kominku” swoich stałych odbiorców. Przygotowujemy się do wydania wspólnie z Gminą i Starostwem Police oraz Gminą Dobra książki Elizabeth von Arnim „Wszystkie psy mojego życia”, uruchomiliśmy wydawnictwo „Pomorze”, lista naszych przedsięwzięć, jak widać, jest długa. Warto więc zaglądać na naszą stronę internetową www.dziennikarze.szczecin.pl. Dziennikarzy zaś zapraszamy do współpracy.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Elżbieta Bruska