Pierwszy Szczecin Jazz Festiwal przeszedł do historii. Gwiazdy pierwszej wielkości były gwarantem wysokiego poziomu artystycznego jednak pojawiały się obawy jak festiwal przyjmą nie tylko fani jazzu, ale też mieszkańcy Szczecina. 12 dni muzyki, różne sale koncertowe, różne gatunki jazzu. Miasto zaczęło żyć imprezą. Jednak obawy prysły już po pierwszym koncercie.

Od pierwszego do ostatniego dnia sale wypełnione były kompletami publiczności a przecież koncerty odbywały się w obydwu salach Filharmonii Szczecińskiej, Studio Radiowym S-1, kościele ojców Dominikanów, urokliwej winnicy Grzegorza Turnaua, Trafostacji czy hali magazynowej jednej ze szczecińskich firm. Zapełnił się też niewielki klub, który zgromadził publiczność lubiącą jazzowe klimaty klubowe. Festiwal to nie tylko fantastyczna muzyka. Znakomicie sprawdził się, jako wydarzenie o charakterze edukacyjnym dla najmłodszych i dla tych, którzy stawiają pierwsze kroki na jazzowej estradzie. Festiwal trwał od 2 do 12 marca.

Festiwal rozpoczął się  jazzowymi warsztatami wokalnymi które poprowadzili Deborah Brown oraz Kevin Mahogany w roli uczestników wystąpili młodzi wokaliści  pracujący w Szczecinie pod okiem Joli Szczepaniak czy też Marka Kazany. Trzeba przyznać, że kilku z pośród uczestników tych warsztatów nie długo zasili polską wokalistykę jazzową. Pokazali, że sporo już umieją a celne uwagi mistrzów sprawiły, że poczuli się pewniej i przekonali się do swojego talentu. Kolejny dzień to jazz dla dzieci. Pomysłodawcy tego projektu postawili sobie za cel rozśpiewać przy pomocy standardów jazzowych dzieci i to się znakomicie udało. Teksty do standardów napisała szczecińska pianistka jazzowa Joanna Gajda koncert poprowadził i śpiewał z dzieciakami Mietek Szcześniak. Któżby przypuszczał, że do Cherokee da się napisać tekst dla dzieci - okazało się że można i powstała z tego zupełnie sympatyczna piosenka o rodzinie, która bawiła się w Indian. Płyta z piosenkami z tego koncertu ma się niebawem ukazać. Zobaczymy? Warto też wspomnieć o atmosferze koncertu. Balony, piłki, poduszki na scenie, domowa atmosfera z szalejącymi dzieciakami. Standardy z Mietkiem Szcześniakiem śpiewali uczennice i uczniowie SM I Stopnia im. Marka Jasińskiego w Szczecinie. Kolejny dzień to spotkanie z holenderskim basistą Jorisem Taape, który po meandrach jazzu przeprowadzał dziennikarzy, muzyków, i tych którzy jazz chcieli poznać od kuchni. Kawa, ciasteczka fajna atmosfera i ciekawy człowiek, to dobry pomysł na promocje jazzu.

Szczecin Jazz Festiwal 2016

Następne dni to już muzyka. Ciekawa propozycja organizatorów to zaproszenie publiczności w okolice Szczecina do winnicy Grzegorza Turnaua. W towarzystwie Marka Napiórkowskiego i Doroty Miśkiewicz zaprezentowali kilka standardów jazzowych i piosenki gospodarza winnicy. Wydarzeniem pierwszej części festiwalu był koncert Debory Brown i Kevina Mahogenego, który odbył się w sali koncertowej Filharmonii Szczecińskiej. Komplet widzów na stojąco oklaskiwał znakomite wykonania znanych i uznanych standardów jazzowych od The Girl From Ipanema, Route 66 do My Funne Velentine. Na scenie z artystami pojawił się szczeciński saksofonista tenorowy Sylwester Ostrowski, który jest również pomysłodawcą festiwalu. Kolejny dzień i wydarzenie. W Studio S-1 Polskiego Radia wystąpił Marcin Wasilewski Trio tym razem bez swojego szwedzkiego saksofonisty Joakima Mildera. Koncert to wspaniała gra nastrojów. Od bardzo energetycznych klimatów Herbiego Hancocka do lirycznego tematu Komedy Rosmary's Lullaby. To spotkanie z publicznością zresztą kolejne w Szczecinie, to też prezentacja części utworów z ostatniej płyty zespołu. Kolejny dzień to występ Włocha o soulowym, czarnym głosie Mario Biondiego. Znakomicie urzekł swoim barytonem i soulowym feelingiem szczególnie damską część publiczności, gdyż koncert odbył się 8 marca i lepszego prezentu pniom organizatorzy zrobić nie mogli. Biondi w Szczecinie pojawił się za sprawą Marka Niedźwiedzkiego i jego piętnastej płyty z serii pt. Smooth Jazz, na której to płycie artysta się pojawił ze swoimi utworami.

Szczecin Jazz Festiwal 2016

Bardzo szybko mijały kolejne festiwalowe dni. Na scenie pojawiła się artystka młodego pokolenia wokalistek jazzowych Joanna Ardyn. Szczecinianka zaproponowała inny odcień jazzu jakim jest gospel. Standardy tego gatunku jazzu wraz z Joanna Gajdą p, Szymonem Orłowskim b i Ericem Allenem d zaśpiewała w Kościele Ojców Dominikanów. Uduchowiona atmosfera, komplet widzów i niezłe wykonanie. Warto było być na tym koncercie. Następna odsłona festiwalu to hala magazynowa firmy Inlogic w Szczecinie. Miejsce trochę dziwne ale atmosfera wspaniała. Wino, kanapki a na scenie kolejna szczecinianka Jola Szczepaniak oraz Francesco Bruno z zespołem. Tu podczas koncertu dominowała gitara Bruno oraz standardy Joli Szczepaniak. Koncert bez większych fajerwerków, ale ciekawy prezentujący dorobek gitarzysty i aranżera z Włoch. Przypomnijmy w ostatnim czasie Francesco Bruno nagrał płytę pt „Witaj” w towarzystwie Piotra Wojtasika, Sylwestra Ostrowskiego i Makoto Kuryii. W bardzo klubowej atmosferze pojawił się Kevin Sholar, który zaprezentował się elektronicznie. Ostatni dzień festiwalu to salwa z czterech rur Billy Harpera i The Cookers. Za sprawą gwiazd jeszcze raz okazało się, że wiek w jazzie to atut a gra Cookersów i fantastyczne solówki miały tyle ognia i energii, że szczecińska Trafostacja w której odbywał się koncert drżała w posadach a muzycy bisowali dwa razy przy brawach na stojąco.

Pomimo bardzo różnych stylistyk jazzowych festiwal się udał o czym świadczyły komplety publiczności. Bilety na trio Wasilewskiego czy też koncert Cookersów  sprzedawały się jak świeże bułki. Rozbrajający był jazz dla dzieciaków. Tak wychowuje się melomanów muzyki i niech tak zostanie. Brawo za pomysł. Różne stylistyki chyba pomogły temu festiwalowi gdyż każdy znalazł cos dla siebie. Swing, soul, gospel, jazz bardzo nowoczesny, i to wszystko dobrze zagrane sprawiło, że Szczecinianie przekonali się do jazzu może trochę z przekory, że warto na takich koncertach bywać ale zdecydowanie większość pojawiła się dla muzyki a to jest najważniejsze. Festiwal w całości został wyprodukowany w Szczecinie przez Szczecińską Agencje Artystyczną. Pomysłodawcą festiwalu jest szczeciński muzyk jazzowy Sylwester Ostrowski. Jak zapewniają organizatorzy Festiwal ma szanse na przetrwanie i już są pierwsze pomysły kto zagra w roku przyszłym. Ale na razie to tajemnica.

Tekst i foto: Andrzej Wiśniewski, Salon Sigma Szczecin