O polowaniach, ochronie przyrody i staropolskiej tradycji (rozmowa z Andrzejem Macioszkiem - leśnikiem, pasjonatem łowiectwa, czynnym myśliwym i miłośnikiem przyrody).

Skąd u Pana takie zainteresowania?

Tradycje rodzinne. Po tzw. kądzieli pochodzę z rodziny wielkopolskich leśników, moja mama była córką leśniczego. Polował mój dziadek Marcin Tomczak, leśnik i myśliwy, polował mój wuj (brat mamy) Edward Tomczak, także leśnik i myśliwy, to z nim poznawałem lasy, podpatrywałem zwierzęta, to on zaszczepił mi miłość do łowiectwa. Ja z wykształcenia również jestem leśnikiem, absolwentem Wydziału Leśnego poznańskiej Akademii Rolniczej. Łowiectwo to szerokie pojęcie obejmujące m.in. myślistwo czyli polowanie, gospodarkę łowiecką, ochronę środowiska, strzelectwo myśliwskie, kynologię, kulturę i obyczaje łowieckie, kolekcjonerstwo i wystawiennictwo. Może skoncentrujmy się na myślistwie i jego korelacji z leśnictwem.

O jakiej zależności czy współdziałaniu możemy mówić?

Bardzo wiele zależy od leśników. Dobry leśnik kocha przyrodę, jest zaangażowany emocjonalnie w swoją pracę, ma szerokie horyzonty i wyobraźnie, efekty  jego pracy mogą zweryfikować lub doceniać następne pokolenia, czasem nawet po 100 latach. Idąc dalej gospodarka łowiecka jest ściśle związana z gospodarowaniem łowiskami, zachowaniem bogactwa drzewostanu i różnorodnością zwierząt np. spadek lub wzrost pogłowia dzików wiąże się bezpośrednio ze stanem gatunkowym drzewostanów. Leśnik kształtuje środowisko, w którym żyją rośliny, drzewa, zwierzęta, myśliwi i inni ludzie.

poroża

Wróćmy do myślistwa. Myśliwi są postrzegani troszkę jak fetyszyści. Co jest dla Pana największym powodem do dumy: strzelba czy upolowana zwierzyna?

Moim największym powodem do dumy jest nie broń a mój myśliwski pies. Nie wyobrażam sobie polowania bez towarzystwa psa. Jego węch, słuch, instynkt są znacznie mocniejsze niż ludzkie, tak więc tylko znajomość reakcji swojego psa pomaga myśliwemu prawidłowo i szybko odczytać sytuacje i odpowiednio reagować. Poza tym pies jest nieodzowny do odszukania zwierzyny po strzałach – myśliwy nie jest pewien czy trafił, czy zwierz zginął na miejscu, czy uciekł. Tylko pies może pomóc myśliwemu odnaleźć upolowane zwierzęta czy ptaki. Co do broni to owszem strzelba to ładny przedmiot użytkowy, estetycznie wykonany, posiadający określone proporcje, kolba jeśli posiada grawerunek może być nawet uznana za dzieło sztuki, dla mnie to może być piękny przedmiot służący do strzelana.

Współcześnie postrzega się myśliwych nie tylko jako ludzi chroniących przyrodę, dbających o zwierzostan ale też jako okrutnych zabójców (publikacje prasowe o sprawach karnych przeciwko myśliwym którzy poza sezonem łowieckim dokonywali polowań na b. młode sztuki lub strzelali do domowych psów, które były na spacerze z właścicielem, a ich jedynym błędem było to że weszły do lasu). Proszę o opinię na te temat.

Negatywne jednostkowe przypadki kształtują obraz wszystkich myśliwych i to zjawisko przykre. Zapewniam Panią, że zdecydowana większość myśliwych przestrzega prawa i zasad sztuki łowieckiej, hołduje wszystkim myśliwskim zwyczajom i szanuje zwierzynę. Co do ludzi, którzy są przeciwni działaniom myśliwych proponuję im zdobycie wiedzy, zainteresowanie tematem, może odpowiednie lektury, bo nie posiadając wiedzy na temat łowiectwa i myśliwstwa nie powinno się publicznie wypowiadać czy negować działań myśliwych. Przecież gdyby nie wieloletnia działalność myśliwych nie mielibyśmy tak licznej populacji zwierząt.

Zaraz po wojnie było kłusownictwo na masową skalę, nikt padłych zwierząt nie liczył, przetrzebiono je. Po 1945 reaktywowano Polski Związek Łowiecki i rozpoczęto proces odbudowywania ginących gatunków, zaczęto prowadzić planową gospodarkę leśną, opiekę nad łowiskami, regulować populację zwierząt. Naukowo udowodniono, że na terenie np. parków narodowych, gdzie zwierzęta żyją bez ingerencji myśliwych, gdzie zaprzestano polowań, doszło do zjawiska niekontrolowanej konkurencji, rozwoju chorób, co źle skończyło się dla zwierząt.

myśliwi wokół martwego dzika

Polowanie kojarzy się Panu z emocjonującym obrządkiem, miłym towarzystwem, satysfakcją z celnego strzału, prezentacją trofeów czy spożywaniem dobrze przyrządzonego mięsa z dzika?

Polowanie to swoista symfonia zmysłów. Obrazy i dźwięki, których nie można zapomnieć. Widok zwierzyny w łowiskach o określonych porach dnia, nocy, roku, dźwięki wydawane przez zwierzynę, piękno przyrody, zróżnicowanie krajobrazu. Nigdy nie było moją ambicją zdobywanie trofeów. Każde polowanie jest inne, mam w pamięci projekcje wielu obrazów, sekwencji wydarzeń, przeżyć, których byłem obserwatorem lub uczestnikiem, to wszystko ma kształt emocjonalny.

Dla mnie oddanie strzału to ostatni etap i nawet jak zwierzę zostaje upolowane to wymaga szacunku - otrzymuje ostatni kęs czyli gałązkę do pyska w ostatnią swoją drogę. Polowanie nie jest po to by strzelać. Co prawda w każdym z nas tkwi odrobina drapieżnika i mamy w sobie chęć rywalizacji, zdobywania, ale zawsze należy pamiętać o tym, że myśliwy daje zwierzynie szanse, przeżywają osobniki szybkie, zdrowe, inteligentne. Trzykrotnie byłem królem polowania a pięciokrotnie wicekrólem.

Dochodzimy do tradycji łowieckich. Jaki jest do nich Pana stosunek?

Myślę, że pełen szacunku dla tradycji, zresztą nie tylko mój, ale wszystkich myśliwych. Nasze polskie tradycje łowieckie mają ponad 600 lat. Jest to zarówno bogata literatura, malarstwo, język łowiecki (wspominało o nich wielu kronikarzy m.in. Jan Długosz, pisali o nich w swych pamiętnikach i dziełach literackich nasi przodkowie). Wśród myśliwych bardzo popularna jest literatura łowiecka, także ta pisana językiem staropolskim. Mimo upływu czasu czerpiemy z niej wiedzę i przyjemność obcowania z historią szeroko pojętą, dotyczącą zarówno dziejów jak nazewnictwa i obyczajów myśliwskich, kultywowania pamięci patronów łowiectwa.

Kiedyś polowanie było przywilejem władcy, później także rycerstwa, wiązało się ze statusem społecznym i posiadaniem ziemi. Od okresu powojennego polowanie nie wiąże się z posiadaniem ziemi. Dorobek polskiego łowiectwa to również zachowanie bogatych biocenoz z udziałem gatunków, które bez opieki myśliwych dawno by wyginęły np. żubr, łoś, bóbr czy sokół wędrowny.

sztandar koła myśliwskiego

Czy myśliwy to człowiek szczęśliwy?

Z pewnością świadomy wielu rzeczy, wrażliwy na przyrodę, posiadający umiejętność czynnego uczestniczenia w życiu lasu, posiadający umiejętność obserwacji zachowań  zwierząt, z którymi wiele nas łączy (nie ma co ukrywać, że człowiek pomimo procesów cywilizacyjnych nadal posiada wiele cech zwierzęcych), wraz z upływającym czasem i doświadczeniem staje się dobrym psychologiem. To wszystko rozwija wewnętrznie człowieka i lepiej, pełniej przeżywa on swoje życie. Ma też świadomość swoich ludzkich powinności wobec przyrody – dbanie o naturalne środowisko, o swoją małą ojczyznę.

Poza tym człowiek to zwierzę stadne, lubi towarzystwo innych ludzi, najchętniej podobnie myślących, zapisuje się więc do koła łowieckiego, przebywa w zwartej grupie posługującej się tym samym językiem, przestrzegającej zasad kodeksu honorowego, tam ma okazje do oceny swoich możliwości, umiejętności, zachowań, tak więc można powiedzieć, że myśliwy to istota społeczna. Za dwa lata będę obchodził 40. lecie uprawiania myślistwa i nie wyobrażam sobie bym miał się zajmować czymś innym.

Dziękuję za rozmowę.

Tekst: Helena Kwiatkowska
Foto: archiwum Koła Łowieckiego „Knieja” Szczecin