Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawy reformujące system edukacji w Polsce.

Na konferencji prasowej po podpisaniu ustawy, minister Edukacji Narodowej Anna Zalewska i premier Beata Szydło zapewniały, że na reformie nikt nie straci, a wszyscy nauczyciele po likwidacji gimnazjów będą mieli pracę. Jak jest naprawdę, wiedzą o tym samorządowcy, szczególnie w małych miastach i gminach. To oni jako pierwsi  zapłacą za nie do końca przemyślane decyzje.

Stare porzekadło mówi „punkt wiedzenia zależy od punktu siedzenia”. W debatach przed podjęciem decyzji o likwidacji gimnazjów, pomysłodawcy przywoływali konsultacje społeczne, zgodę na reformę środowisk oświatowych oraz rodziców. W przetaczającej się dyskusji najmniej zabierali głos samorządowcy. Oczywiście bardzo istotne jest zdanie rodziców i nauczycieli, jednak ktoś musi tą reformę w terenie przeprowadzić. Kilka dni po podjęciu decyzji przez Prezydenta RP w sprawie reformy oświaty,  dziennikarze portalu „zachodniopomorskie info” odwiedzili gminę Recz, by na miejscu przekonać się jak pięciotysięczna społeczność poradzi sobie z wdrażaniem reformy.

Kiedy po raz pierwszy dotarły do nas sygnały o likwidacji gimnazjów, zastanawiałem się co zrobić, by nie stracić nauczycieli, stworzyć dobre warunki do nauki. Z Radą Miejską doszliśmy do wniosku, że w gminie jest nam potrzebna jedna, dobrze zorganizowana szkoła podstawowa jak i gimnazjum. Z wielkim żalem, jednak nie bez oporów społecznych, zlikwidowaliśmy małą szkołę we wsi Lubieniów. Decyzja okazała się trafna. Dzisiaj do Recza dowozimy dzieci. Tu mają obiady, nowoczesne zaplecze dydaktyczne, bazę sportową. Rachunek ekonomiczny się potwierdził i poprzez taki ruch utworzyliśmy Zespół Szkół, który do czasu całkowitego wdrożenia reformy, będzie zatrudniał nauczycieli z całej gminy. Nie rozdrabniamy się i ważne jest to, że mamy kogo uczyć, gdyż dopadł nas tak jak wszystkich, niż demograficzny – mówi Wiesław Łoński, burmistrz Recza.

Nie obejdzie się jednak bez zwolnień. Już dzisiaj wiadomo, że w Reczu po wdrożeniu reformy nie wszyscy nauczyciele będą mogli pracować.

Niestety po utworzeniu szkoły podstawowej ze względu na niż demograficzny, ilość dzieci się zmniejszy, zatem wielu nauczycieli nie będzie miało tam pracy. Reformatorzy nie wzięli pod uwagę tego, że w małych miastach i wsiach zwolniony nauczyciel nie będzie miał alternatywy w postaci innego miejsca pracy w swoim zawodzie. Np. drugiej szkoły podstawowej czy też szkoły średniej. I co dalej? Gorączkowe szukanie pracy, dojazdy do innych szkół, lub też praca na ¾ etatu w kilku szkołach pod warunkiem, że taką pracę uda się zdobyć. Ja nie chcę oceniać zasadności decyzji rządowych. Niestety brutalne fakty mówią same za siebie, a rachunek ekonomiczny pozostaje na barkach gmin. Ja mam szczęście, że nie mam problemu z budynkiem po gimnazjum, gdyż miejscowy Zespół Szkół mieści się w jednym obiekcie. A co mają powiedzieć samorządowcy, którym po gimnazjum zostanie wielki niszczejący budynek? Obawiam się tej reformy przez pryzmat zwiększonego bezrobocia, które i tak w gminie jest wysokie. Odejdą ludzie z ogromnym dorobkiem pedagogicznym – mówi Wiesław Łoński, burmistrz Recza.


Jaki to będzie pożytek dla edukacji, kiedy nauczyciel będzie zmuszony do pracy w czterech szkołach na ¾ etatu? Nie zdąży nawet poznać swoich uczniów. Kto mieszka w małej gminie lub na wsi wie jak wyglądają dojazdy do pracy. Jest jeszcze czas by zastanowić się nad reformą, która może przynieść więcej szkód niż pożytku.

Tekst: Andrzej Wiśniewski
Foto: UM Recz