Dużo znakomitej muzyki, osobowości artystyczne, wirtuozerskie popisy artystów, jazzowy feeling oraz wspaniała szczecińska publiczność - „Szczecin Jazz Festiwal 2017” już na półmetku.

Sukcesem organizatorów prócz trafnego doboru artystów jest przede wszystkim to, że festiwal już po raz drugi zaistniał w Szczecinie. A to, że impreza ma powodzenie świadczą o tym pełne sale tam, gdzie organizowane są koncerty.

Pierwszą część festiwalu rozpoczął Grzgorz Turnau, który w Sali Kameralnej filharmonii szczecińskiej spotkał się z dzieciakami i śpiewał z nimi swoje piosenki. A dzieci? Jak to dzieci. Znakomicie przystosowały się do atmosfery zaproponowanej przez Turnaua, śpiewały razem z artystą i przy tym znakomicie się bawiły. Oczywiście dobra zabawa to też zasługa muzyków występujących z artystą. Koncert nie miał charakteru jazzującego, bo Turnau to nie jazz. Podczas wspólnej zabawy z muzykę artysta zachęcał też rodziców i dzieci do gry na instrumentach, prezentował ich budowę i brzmienie. Jak zwykle pomysł świetny! Tak się wychowuje melomanów i przyszłych muzyków.

Gwiazdą pierwszego tygodnia festiwalu był amerykański trębacz Keyon Harrold. Podczas koncertu, który się odbył w „Sali Złotej” filharmonii szczecińskiej, pokazał grę na  trąbce jazzową z najwyższej półki. Znakomicie operował nastrojami. Koncert pobrzmiewał Milesem Davisem a zaprezentowane kompozycje z najnowszej płyty artysty, to kompilacja rockowych gitarowych rifów z improwizacjami jazzowymi, które wzbudziły aplauz wśród publiczności. Bardzo ciekawie były zaznaczone tematy muzyczne utworów, mam tu na myśli współbrzmienia trąbki Harrolda z saksofonem szczecinianina - dyrektora artystycznego festiwalu Sylwestra Ostrowskiego, który pojawił się też w składzie zespołu. Zabrzmiało to świeżo i wniosło wiele ciekawych rozwiązań muzycznych. Ostrowski błysnął też kilkoma solówkami. Znakomicie wszystko w ryzach trzymała sekcja rytmiczna uzupełniona gitarą i klawiszami. Koncert nie miał słabych punktów a publiczność kilka razy odleciała wraz z muzykami, zasłuchana w piękne brzmienie trąbki.

Kolejny koncert festiwalowy to jazz etniczny w wykonaniu duetu Zawartko/Piasecki pt. „Leć głosie” z zespołem i grupą wokalną. Bardzo ciekawy pomysł muzyczny zaprezentowany w Studio S1 Polskiego Radia oczywiście nie jest zupełnie nowym, gdyż muzyka etniczna współgra z jazzem od dość dawna/słyszeliśmy ją przy okazji wizyty Michała Urbaniaka w Szczecinie/. Koncert mógł się podobać, ale warto chyba jeszcze kilka spraw przemyśleć. Mam tu na myśli współbrzmienie chórku z całością. Ten koncert pokazał też wiele pasji jazzowej i znakomity warsztat wokalny Magdaleny Zawartko. I tak oto z duetu kontrabas i głos powstał zespół, który za chwilę będzie miał sporo do powiedzenia na naszej estradzie jazzowej. Pierwszy tydzień festiwalowy zamknął koncert szczecinianki Jolanty Szczepaniak. Z wielkim aplauzem publiczność zgromadzona w Klasztorze Ojców Dominikanów przyjęła propozycje muzyczną z pogranicza gospel, soul i piosenki około jazzowej. Jola jak zwykle emanowała wielkim temperamentem muzycznym, muzykalnością i wyczuciem swingu. Dużo dobrej muzyki i to za sprawą Joli Szczepaniak i muzyków, którzy akompaniowali solistce. Propozycja klasyczna, dobrze zagrana z wielkim jazzowym sercem.

Teraz dwa dni odpoczynku i oczekiwanie na kolejne gwiazdy: Dorotę Miśkiewicz i Agnieszkę Wilczyńską z Andrzejem Jagodzińskim i Henrykiem Miśkiewiczem. To towarzystwo uzupełni Matthew Ship Trio - Piano Song który zagra w Studio S1 Polskiego Radia.

Zatem do zobaczenia na koncertach Szczecin Jazz Festiwal 2017.

Tekst i foto: Andrzej Wiśniewski

Podziękowanie dla salonu foto SIGMA w Szczecinie za pomoc w realizacji materiału.