W dn. 13-15 września br. odbył się w Filharmonii im. M. Karłowicza w Szczecinie MUSIC.DESIGN.FORM Festiwal 2019. Impreza miała już swoją drugą edycję (pierwszą w ub. roku także we wrześniu). Organizatorzy w 2019 zaproponowali słuchaczom / widzom jako wiodący przekaz - audioluminescencję, wędrówkę za dźwiękiem i światłem, które prowadziły publiczność do nieoczekiwanych zakątków budynku Filharmonii, zaskoczyły niezwykłymi wizualizacjami w białym holu, znów rozbłysła fasada Filharmonii. Do tego dyskusje, koncerty, wystawy i wydarzenia muzyczne.

Na ubiegłoroczny MDF Festiwal złożyło się wiele wydarzeń z zakresu: muzyki, architektury, światła, designu i nowoczesnych technologii. Muzyka Philipa Glassa, zmysłowy głos BUIKI, awangardowa grupa Apparatjik, niesamowity Beardyman i władca elektroniki Hellfish oraz wystawy i ekspozycje. Podczas pięciu dni festiwalowych wszystko, co związane z designem, stało się jednym artystycznym przekazem. Koncerty, warsztaty, spotkania, wystawy, gra dźwiękiem, światłem, animacje i mapping jako spójna całość złożyły się na Festiwal, jakiego jeszcze nie było. Wszystko to sprawiło, że pierwszy MDF Festiwal uznano (publiczność i dziennikarze) za przedsięwzięcie nie tylko pionierskie, ale także ambitne i niezwykle oryginalne.

Na tegoroczny zaproszono najlepszych artystów z Polski i świata, autorów nowoczesnych projektów muzycznych np. panGenerator, dziennikarzy i pisarzy – Filip Springer, projektanta i artystę Oskara Ziętę (który po raz pierwszy zaprezentował swoje prace w Szczecinie), Michała Janochę ze spektaklem dla dzieci pt. Słyszę, że patrzysz, (artystyczno – naukowa wyprawa w świat dźwięku i światła), grupę Kwadrofonik z projektem Urlicht czy Marcina Maseckiego i jego Trio Jazzowe. Wreszcie, niejako na deser – Laurę Mvulę, wybitną wokalistkę, posiadającą oryginalny wokal, realizującą neosoulowe projekty muzyczne zarówno z kameralnym zespołem jak i orkiestrą filharmoniczną.

MDF2019 fot. Marcin Zaborowski

MDF 2019 miał dwa finały. Oba uświetniły tzw. ”gorące nazwiska” i artyści posiadający najwyższe umiejętności ocierające się o geniusz muzyczny. Pierwszym był koncert Marcina Maseckiego z jazzowym trio, koncercie na którym artysta premierowo wykonał „Muzykę ogni sztucznych” G.F.Haendla w swoim nowym jazzowym opracowaniu, żonglujac konwencjami jazzowymi od nowoorleańskiego poprze Armstronga, Ornetta Colemana do Johna Grappellego. Masecki do „Muzyki ogni sztucznych” dołożył „samowolnie” suitę „Muzyka na wodzie” tego samego kompozytora. Oba utwory brzmiały, jak tłumaczył pianista, podobnie uroczyście i pompatycznie, bo były komponowane jako muzyka do wykonywana na koncertach w gronie władców. Publiczność Filharmonii szalała z zachwytu, który potęgowała lekka, dowcipna i pure nonsensowa konferansjerka Maseckiego. To kompozytor i aranżer, poruszający się pomiędzy jazzem, muzyką klasyczną i eksperymentalną. W ciągu ostatnich kilku lat stał się jednym z najbardziej twórczych i oryginalnych muzyków młodego pokolenia, nagrywającym i występującym zarówno z repertuarem klasycznym, jak i jazzowym, awangardowym, a nawet popowym. Innymi słowy: zwierzę sceniczne, doskonale czujące scenę, publiczność i proponujące czy może narzucające swoja mistrzowską i niepowtarzalną interpretacje utworów, które już od dawna uważane są za nudną klasykę.

MDF2019 fot. Marcin Zaborowski

Drugim finałem, tym, który rzeczywiście zakończył cały festiwal MUSIC.DESIGN.FORM, był koncert Laury Mvuli. Ta pochodząca z Wielkiej Brytanii wokalistka zaczarowała w niedzielny wieczór 15 września szczecińską publiczność. Koncert rozpoczął utwór instrumentalny w wykonaniu szczecińskich filharmoników, których prowadził dyrygent i multiinstrumentalista Troy Miller. Sam miller znany jest ze współpracy z tuzami współczesnej muzyki soulowej i jazzowej, jak chociażby Chaka Khan, Macy Gray, Gary Bartz, Daniel Merriweather, Gloria Gaynor, Jamie Cullum, czy Gregory Porter, z którym występował już w Filharmonii w Szczecinie dyrygując orkiestrą. Delikatne, instrumentalne wprowadzenie w wykonaniu orkiestry szybko przeszło w entuzjastyczną reakcję publiczności, kiedy dołączył do niego anielski głos Laury Mvuli. I rzeczywiści tak brzmiał, bo pierwszy utwór wokalistka wykonała z kulis, nie było jej więc widać, a jedynie słychać nieziemską barwę głosu. Laura Mvula podczas niemal dwugodzinnego koncertu zaśpiewała swoje największe przeboje w orkiestrowych aranżacjach, ale też zaprezentowała swoje klasyczne muzyczne wykształcenie wykonując partie fortepianu w kilku utworach. Sporym zaskoczeniem dla podekscytowanej widowni był też aktywny udział dyrygenta, jako… perkusisty. Troy Miller dwukrotnie zajmował miejsce przy zestawie perkusyjnym Michała Dąbrówki, by wraz z wokalistą dać prawdziwe show w światowym stylu. Całości muzycznych doznań podczas koncertu dopełniała scenografia świetlna, która, w zależności od charakteru utworów, dawała poczucie intymności i osobistego obcowania z muzyką lub zmieniała złotą salę w barwne królestwo neosoulu, jazzu, funku i symfonicznych brzmień. Koncert ten z pewnością na długo zapadnie w pamięć zgromadzonej publiczności, która długimi owacjami na stojąco kilkukrotnie wywoływała Laurę Mvulę na scenę.

Reasumując: MDF 2019 to świetna organizacja, różnorodne wydarzenia, gwiazdy i tłumy publiczności.

Tekst: H. Kwiatkowska z wykorzystaniem informacji pozyskanych od Katarzyny Plater-Zyberk, rzecznika prasowego Filharmonii im. M. Karłowicza w Szczecinie
Foto: archiwum Filharmonii i Marcin Zaborowski