Wywiad z Anną Kolmer ukazał się w Kurierze Szczecińskim w dniu 19 kwietnia 2016 roku, wydanie papierowe. Rozmowę przeprowadziła Elżbieta Bruska.
Strona 1
Na początku pogratuluję kolejnej nagrody za reportaż radiowy odebranej w Krakowie i nominacji za następny już do polsko-niemieckiej nagrody.
Dziękuję w imieniu swoim i Małgorzaty Furgi, mojej koleżanki redakcyjnej, bo to wspólny sukces. Reportaż radiowy to jest to, co nas interesuje i to co pozwala nam wykorzystać nasz warsztat dziennikarski.
Opisać historię ludzi dźwiękiem i słowem to dla mnie osoby posługującej się piórem wydaje się nie lada wyczynem…
To trzeba lubić. Interesują nas przeżycia ludzi, ich historie, wydarzenia. I jeśli umie się słuchać i trzymać odpowiednio mikrofon w ręce można stworzyć coś, co nadaje się do słuchania. Zresztą zrobienie reportażu wymaga czasu. Reportaż zatytułowany „Ukradziona i utracona młodość” opowiadający o historii 3 kobiet w czasie II wojny światowej, które jako 10, 13-letnie dziewczynki wywiezione zostały do Niemiec na przymusowe roboty, nominowany do polsko-niemieckiej nagrody powstawał z przerwami przez 8-miesiecy. Ale jak słychać, warto było.
Niebawem ogłoszone zostaną wyniki konkursu Dziennikarz Roku, w tym roku już po raz 25, dodać należy najstarszego po przemianach ustrojowych konkursu lokalnych mediów. Nie wszyscy wierzyli kiedyś, że on się utrzyma.
Ale utrzymał się przez dwadzieścia pięć lat, a to oznacza, że takie konkursy są potrzebne w środowiskach dziennikarskich, tym bardziej w środowiskach lokalnych. Udowadniają one, że zawód dziennikarz jeszcze istnieje. W polskim dziennikarstwie etos i warsztat stoją na drugim planie. Głównym winowajcą jest powszechność internetu, który każdemu pozwala na zostanie dziennikarzem. To jedyny zawód, który z powodu swojej otwartości nękany jest przez amatorów.
Będę bronić internetu - gdyby nie ta rzesza amatorów to świat nie dowiedziałby się o wielu sprawach, o których zawodowcom nie pozwalają pisać i mówić właściciele mediów. Może wspomnę o nocy sylwestrowej w niemieckich miastach; wspomnę o tzw. poprawności politycznej, która wiąże usta tzw. wolnym mediom na Zachodzie, bo jej łamanie grozi wyrzuceniem z pracy itd. Ale zapytam o ten etos i warsztat u nas.
Strona 2
Poglądy i afiliacja polityczna. To zjawisko odziedziczone jeszcze po czasach socjalizmu. Pracuję w tym zawodzie już ponad 30 lat i mogę pokusić się na taką diagnozę. Dlatego jestem zaskoczona, że te same schematy powiela młode pokolenie dziennikarzy. Młodzi ludzie dali się uwieść poszczególnym redakcjom i frakcjom. Nie udało się utworzyć zawodowej solidarności przez te 25 lat dziennikarstwa w nowej rzeczywistości. Teraz więc jedni cieszą się, kiedy z pracy wyrzuca się drugich, nie zwracając uwagi na to, że „wahadło zawsze prędzej, czy później wraca”. Paradoksalnie elementy etosu dziennikarskiego bardziej widoczne są tam, gdzie nie ma polityki czyli w pismach lifestyle’owych. Tam jednak siłą „korumpująca” jest reklama. Dlatego też sukcesem stowarzyszeń (SDRP i SDP) jest to, że jeszcze wierzymy w prawdziwych dziennikarzy i ich poszukujemy, choćby przez organizowanie takiego konkursu.
Słychać różne opinie na ten temat, co jest oczywiście normalne, często przewija się w nich pytanie, czy nie warto jednak zmienić zasady przyznawania nagrody?
Regulamin konkursu jest co roku modyfikowany. Dziś przyznajemy 4 nagrody. Nagrodę Dziennikarz Roku, Nagrodę Specjalną, nagrodę Debiut Roku, Nagrodę Dziennikarzy i w tym roku pojawiła się nowa kategoria, nazwaliśmy ja Super Kaczką za całokształt twórczości. Niektórzy naczelni mediów liczących się w regionie nie uznają naszego konkursu, twierdząc, że jest to relikt przeszłości. Proszę mi w takim razie wskazać lokalny konkurs integrujących środowisko dziennikarskie będące hitem „malkontentów”?
Fakt, że dogadały się w Szczecinie dwa dziennikarskie stowarzyszenia SDP i SDRP "Pomorze Zachodnie" i wspólnie organizują ten konkurs, chyba nas trochę odróżnia od innych w kraju.
To prawda, bo też trzeba pamiętać, że polscy dziennikarze nie mają zdefiniowanego wspólnego interesu. Ich praca przybiera różne formy i przede wszystkim jest działalnością silnie konkurencyjną. Dlatego nie sposób wypracować porozumienia co do spraw na których powinno zależeć wszystkim pracującym w tym zawodzie. Nam zależy na integracji lokalnego środowiska dziennikarskiego, a konkurs jest jednym z narzędzi. Czy nam się udaje pyta Pani, nie odpowiem. Odpowiedź należy do dziennikarzy.
Niestety jest też tak, że świat polityki i dziennikarstwa silnie się przenikają. Zawiązywane są różnego rodzaju układy i układziki, co nie sprzyja niezależności zawodowej. Teraz wyrzucani są dziennikarze z mediów publicznych, jak pamiętam to żaden ewenement. Odbywało się to wcześniej. Najgorsze jest jednak to, że wśród dziennikarzy nie ma solidarności w tej sprawie. Po 1989 roku dziennikarstwo stało się zawodem ludzi młodych, którzy nie myśleli i nie myślą o przyszłości, ani o tym by się zrzeszać. Dlatego dzisiaj każda wspólna inicjatywa stowarzyszeń jest cenna. Pokazuje konieczność wspólnego działania na rzecz środowiska dziennikarskiego i udowadnia, że w jedności jest siła. Jest to slogan, który jednak sprawdza się w każdym układzie.